Zachód jest najlepszy, wschód najmniej. To samo mówiono za mojej młodości, kiedy Detroit, Kolorado i Dallas prowadziły ligę, która trwała tylko w świecie post-płacowym. Chicago, Los Angeles, Detroit, Anaheim, San Jose i Vancouver do pewnego stopnia zdominowały ligę, podczas gdy Wschód nie miał tego samego ukąszenia. Wschód odniósł kilka zwycięstw i miał własne drużyny, których musiał się obawiać — ale w większości Puchar Stanleya poszedł na Zachód.
Zwłaszcza, że w tym roku to się zmieniło. Zachód to bałagan, a Wschód to bestia. Puchar Stanleya rozgrywany jest w tym roku w Konferencji Wschodniej.
To nie jest nowe. To prawda na początek roku, a jest to wzmacniane tylko wtedy, gdy pięć najlepszych drużyn ligi mieszka na Wschodnim Wybrzeżu przez cały sezon. Boston, Karolina, New Jersey, Toronto, Zatoka Tampa. Pięć najlepszych drużyn ligi zostało ogłoszonych z jednej konferencji — a Rangersi nie są daleko od zdobycia sześciu drużyn.
W całej erze limitów wynagrodzeń żaden sezon nie został przekroczony Trzy Zespoły pochodzą z jednej konferencji, nie mówiąc już o pięciu czy sześciu. Odkąd liga powiększyła się do 21 drużyn, były tylko dwa przypadki, w których trzy najlepsze drużyny konferencji zakończyły: 1990–91 (z remisem na czwartym miejscu) i 1993–94.
Nie pięć. Nie sześć. Bez precedensu.
Tegoroczny termin handlowy przypieczętował kolejną pieczęć. Przepaść między szczytem wschodu a szczytem zachodu tylko się powiększa.
Boston dodał Dmitri Orlov i Garnet Hathaway. New Jersey dodał Timo Meyera. Do Toronto dołączyli Ryan O’Reilly, Jake McCabe, Noel Acciari i Sam Lafferty. Tampa Bay dodał Tannera Jeannotta. Do Rangersów dołączyli Vladimir Tarasenko, Niko Mikkola i wkrótce Patrick Kane. Wielkie nazwiska, duża wartość – wszystkie trafiają na szczyt Wschodu. Przy całym tym zamieszaniu Karolina raczej nie będzie milczeć.
Bez potrzeby Easta termin doprowadził do wyścigu zbrojeń — i kontynuacji najbardziej niezrównoważonych konferencji, jakie kiedykolwiek widzieliśmy. Oto porównanie obecnego wyścigu play-off z poprzednimi trzema sezonami pod względem oczekiwanego procentu wygranych.
Oczekiwany procent wygranych opiera się na zdrowym składzie każdej drużyny w fazie play-off z początkowym bramkarzem.
Ogólnie rzecz biorąc, oczekiwanie wygrania 60 procent meczów przeciwko przeciętnemu zespołowi jest oznaką solidnego rywala. Zwykle między dwiema konferencjami jest od czterech do pięciu drużyn (zeszły rok był wyjątkiem od reguły ze względu na poważny brak parytetu w całej lidze). Tak więc bycie w tym zakresie zwykle wystarcza, aby zespół znalazł się w pierwszej trójce na swojej konferencji.
Nie w tym roku. Nie na Wschodzie.
W tym roku są jak zwykle cztery drużyny, ale żadna z Zachodu, gdzie żadna drużyna nie chce awansować. Kolorado jest blisko, gdy jest zdrowe (i prawdopodobnie się tam dostanie, jeśli będzie kontynuować obecną grę), ale Błyskawica zwiększy dysproporcję. Dodajmy do tego Rangersów, a sześć z ośmiu najlepszych drużyn ligi ma pochodzić ze Wschodu.
To samo dotyczy tegorocznych statystyk konferencji. Wschód ma łączną różnicę bramek plus-164 w tym sezonie, przy czym pierwsza piątka wypada szczególnie słabo. Boston, Karolina, New Jersey, Toronto i Tampa Bay mają łączny bilans 106-43-13 przeciwko Zachodowi w tym sezonie – tempo 114 punktów i procent wygranych 0,654.
Tak było w większości przed wyścigiem zbrojeń, ale spośród 11 już dodanych nowych nazwisk, sześć najlepszych drużyn ze Wschodu dodało prawie 10 zwycięstw. Boston, Toronto, New Jersey i Rangers dodały po dwa lub więcej zwycięstw do swojej passy. To wielka sprawa. (Nie licząc tego, że dodanie Bo Horvata uczyniłoby Islanders przeciętną drużyną play-off na Zachodzie, a nie ósemką na Wschodzie.)
To będzie wyzwanie, co oznacza, że dwie najlepsze drużyny wrócą do domu na początku rundy 1. Niezależnie od tego, która drużyna wydostanie się ze wschodu, będzie faworytem, gdy to zrobi.
Ogólnie rzecz biorąc, można się spodziewać, że szanse na zdobycie Pucharu Stanleya będą podzielone równo między obie konferencje. I tak zwykle jest. W zeszłym roku szanse na wygraną na Wschodzie wahały się od 45 do 54 procent przez cały rok. W tym roku zaczęły od 54 procent, ale od tego czasu wzrosły wykładniczo.
Nie powinno to być zaskoczeniem dla tych, którzy śledzą stronę z codziennymi kursami na play-offy, ale suma wciąż jest oszałamiająca: bardzo fajne 69 procent.
Boston, który jest daleko przed wszystkimi innymi, jest oczywiście częścią problemu, a Bruins będą zdecydowanymi faworytami przeciwko każdej drużynie z Zachodu. Ale prawdą jest również, że jeśli uda się to Toronto, Karolinie, New Jersey lub Tampa Bay – te drużyny będą faworytami w starciu z każdą drużyną na Zachodzie. To dość niespotykane.
Tak jest teraz — a przepaść między dwiema konferencjami może się jeszcze bardziej powiększyć, gdy nowicjusze zaaklimatyzują się w nowych zespołach. Kolorado zastanawia się i dołącza do Bestii Wschodu, a Zachód wciąż ma pełny termin na dołączenie do wyścigu zbrojeń. Ale na razie na Zachodzie panuje spokój, ponieważ Wschód w pełni przygotowuje się do ofensywy. Termin ten pogłębia i tak już dużą przepaść między dwiema konferencjami, a zamknięcie tej przepaści leży w najlepszym interesie Zachodu.
Były czasy, kiedy jedna konferencja była straszniejsza od drugiej i przez długi czas był to Zachód. Ale teraz przyszła kolej na Wschód i różnica między nimi nigdy nie była tak wielka. Różnica między Wschodem a Zachodem leży na niezbadanych wodach, bezprecedensowa różnica w sile konferencji, jakiej nigdy wcześniej nie widzieliśmy.
Ogranicz postseason, to będzie epickie.
Dane wg Odniesienie do hokeja I Dorastanie w hokeju
(Górne zdjęcie: Ryan O’Reilly: Jamie Sabaw/USA Today)
„Organizator. Wielokrotnie nagradzany praktyk podróży. Przyjaciel zwierząt na całym świecie. Telewizyjny pionier”.